Atak wyprzedzający
: 2013-11-10, 11:19
Tea Maker poszedł spać tak jak zawsze, po dniu ciężkiej pracy. Zgasił światło, uwalił się na podusię i śpiochał. Ta noc była jednak inna od wszystkich. Przywódcę Virgo dręczyły bowiem potworne, mroczne koszmary, jakich nie miał nigdy wcześniej. Goniły go zdeformowane istoty o twarzach wykręconych bólem, siedział sam, nagi, w kącie pokoju oblepiony kałem bez żadnej ścierki, którą mógłby się wytrzeć czy zakryć, a ludzie z gangu patrzyli na niego zszokowani i obrzydzeni. Ktoś go gonił, ale nie wiedział kto, czuł ciągłe poczucie zagrożenia, bez ani sekundy wytchnienia. Podczas ucieczki ruszał się ociężale, aż w końcu nie mógł się poruszyć ciągle i obserwował mroczne kształty nadchodzące ku niemu. Sen był wyczerpujący, straszny, wyniszczający nie tylko umysł, ale i ciało. W końcu, gdy istoty były już bardzo blisko, udało mu się odzyskać kontrolę nad palcem, a potem nad całą ręką. Obudził się z krzykiem i bólem w piersi. Okazało się jednak, że to nie był koniec kłopotów ani koszmarów.
Pierwszą rzeczą jaką zobaczył Geass było ciało jednego z członków gangu, strażnika, leżące bezwładnie naprzeciwko łóżka, przy zamkniętych drzwiach. Nie wykazywał żadnych oznak życia, jego twarz obrócona była ku ścianie, więc nie widziałeś co na niej widnieje. Z boku, usłyszałeś nagle szyderczy, złowieszczy głos, który, tym bardziej po potwornym śnie, wywołał u ciebie atak paniki.
-Dobrze się spało, panie Geass?
Zapytała złośliwie postać. Przy łóżku, na krześle, siedział mężczyzna, ubrany w filetowy frak i czarną kamizelkę. Na głowie miał cylinder z symbolem czaszki. Karnacja nieco ciemniejsza, twarz ozdobiona krótkimi, czarnymi włosami. Hipnotyzujące spojrzenie, noga założona na nogę, jedna ręka oparta na lasce zwieńczonej czaszką, a druga na kolanie. Podniósł ją, nieco wzruszając ramionami. Pstryknął palcami.
-Obstawiam, że nie. Tak czy siak, jesteśmy tu tylko we dwoje i więc nie masz się co martwić o złe duchy i mary. Przynajmniej tak długo, jak będziesz robił to, czego chcę.
Zaśmiał się złowieszczo. Pstryknął palcami ponownie, a w jego dłoni pojawiła się fioletowa wizytówka z symbolem czaszki w cylindrze. Rzucił ją na kołdrę Geassa.
-Nazywam się Charles Covelier i przyszedłem, by... dołączyć do Virgo.
Pierwszą rzeczą jaką zobaczył Geass było ciało jednego z członków gangu, strażnika, leżące bezwładnie naprzeciwko łóżka, przy zamkniętych drzwiach. Nie wykazywał żadnych oznak życia, jego twarz obrócona była ku ścianie, więc nie widziałeś co na niej widnieje. Z boku, usłyszałeś nagle szyderczy, złowieszczy głos, który, tym bardziej po potwornym śnie, wywołał u ciebie atak paniki.
-Dobrze się spało, panie Geass?
Zapytała złośliwie postać. Przy łóżku, na krześle, siedział mężczyzna, ubrany w filetowy frak i czarną kamizelkę. Na głowie miał cylinder z symbolem czaszki. Karnacja nieco ciemniejsza, twarz ozdobiona krótkimi, czarnymi włosami. Hipnotyzujące spojrzenie, noga założona na nogę, jedna ręka oparta na lasce zwieńczonej czaszką, a druga na kolanie. Podniósł ją, nieco wzruszając ramionami. Pstryknął palcami.
-Obstawiam, że nie. Tak czy siak, jesteśmy tu tylko we dwoje i więc nie masz się co martwić o złe duchy i mary. Przynajmniej tak długo, jak będziesz robił to, czego chcę.
Zaśmiał się złowieszczo. Pstryknął palcami ponownie, a w jego dłoni pojawiła się fioletowa wizytówka z symbolem czaszki w cylindrze. Rzucił ją na kołdrę Geassa.
-Nazywam się Charles Covelier i przyszedłem, by... dołączyć do Virgo.