Solid&Secure

[Borys]

Research Center było sporej wielkości, choć zaledwie jednopiętrowym budynkiem w Arcadii. Marines mogli zastanawiać się, kto porozmieszczał tutejsze korytarze w tak głupi i nielogiczny sposób. Ślepe zaułki, drzwi prowadzące na schody, które z kolei kończyły się ścianą. Ktoś miał nie po kolei w głowie.
Znalezienie recepcji trochę potrwało, znajdowała się ona na samym końcu budynku. Miła pani poinformowała mężczyzn, gdzie mają się udać w sprawie oferty pracy.
Miejscem spotkania był malutki gabinet ze ścianami pomalowanymi na zielono, zasłoniętymi częściowo przez liczne półki z książkami. Za biurkiem przed dużym monitorem siedział starszy mężczyzna, lekko otyły, z siwym wąsem i okularami na nosie.
- Panowie w sprawie wyprawy, tak? - spytał.

[Mark Subintabulat]

J: Zgadza się, jestem John Drinker.
F: A ja Fang Tchewling.
J: Chcielibyśmy dowiedzieć się szczegółów dotyczących tego przedsięwzięcia. Musimy wiedzieć czego się spodziewać aby przygotować odpowiedni sprzęt i środki. Równie ważne są przedstawione przez was: cel, termin wyprawy oraz oczywiście wysokość honorarium jakie proponujecie za to zlecenie.

[Borys]

Mężczyzna skinął na krzesła po drugiej stronie biurka, potem sięgnął po jakieś papiery i poprawiając okulary próbował coś doczytać.
- Hmmm... są państwo drugą firmą chcącą podjąć się tego zadania - mruknął. - Dobrze, przejdźmy do konkretów. W ekspedycji biorę udział ja i profesor Morden, którego panowie jeszcze nie poznali. Celem wyprawy są ruiny u podnóża gór. Mamy tam plemię sojuszników, po drodze jednak przejść będziemy musieli przez ziemie wrogich nam dzikich. Tam właśnie potrzebna będzie wasza pomoc. W dżungli duży sprzęt nie będzie potrzebny. Poza dzikimi możemy mieć problem z fauną... A, tak. Honorarium. Płacimy 12000 dollarsów za bezpieczne przeprowadzenie nas aż do ruin.

[Mark Subintabulat]

Marines spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
J: Panie... przepraszam nie dosłyszałem nazwiska. W imieniu moich mocodawców jestem w stanie zapewnić pana, że jesteśmy w stanie wykonać przedstawione zadanie. Nie wiem jaką propozycję przedstawiła wam konkurencja, ale proszę wysłuchać naszej oferty. SDI posiada na wyposażeniu jednostki pływające doskonale nadające się do tego typu operacji. Możemy wpłynąć głęboko na terytorium łowców i dopiero w odpowiednim miejscu, które sami wybierzemy zejść na ląd i odbyć resztę drogi pieszo. Nie znam drugiego równie szybkiego i bezpiecznego sposobu podróżowania po tych terenach. Nasi żołnierze to zawodowcy, najlepsi z najlepszych. Posiadamy sprzęt, który zapewnia nam możliwość efektywnej walki i poruszania po trudnym terenie zarówno w dzień jak i w nocy.
F: Wspomniał pan o profesorze Mordenie - wtrącił Fang - czy oprócz panów, w wyprawie będzie brał udział ktoś jeszcze? Jacyś pomocnicy? Tragarze? I proszę mnie poprawić jeśli źle zrozumiałem pana ostatnie zdanie, ale płacicie nam za eskortę do samych ruin? Nie ma mowy o drodze powrotnej?

[Borys]

Mężczyzna notował coś sobie, słuchając mężczyzn. Najwyraźniej zapisywał ważne szczegóły oferty.
- Jaką jednostką nawodną państwo dysponują? Dzicy mogą dysponować nie tylko prymitywną bronią, ale też bronią prochową. Będziemy na niej bezpieczni? Poza mną i profesorem Mordenem w wyprawie weźmie udział również trzech tragarzy. Honorarium za drogę powrotną zależy od sukcesu ekspedycji i skali odkryć. Nie mogę wyjawiać szczegółów, ale będą panowie z pewnością zadowoleni.

[Mark Subintabulat]

J: Podstawowym uzbrojeniem jest działo uniwersalne dużego kalibru wspomagane przez wyrzutnie rakietowe. Pancerz stanowi gruba warstwa stali, z której z resztą zbudowana jest większość jednostki. Broń prochowa małego kalibru nie jest dla nas realnym zagrożeniem.
F: Czyli jednak opcja eskorty powrotnej wchodzi w grę. Proszę jednak zrozumieć, że po przeprowadzeniu was na miejsce ekspedycji nie będziemy tam stacjonować nieograniczoną ilość czasu. Wolelibyśmy teraz omówić ewentualną możliwość przedłużenia współpracy. Oczywiście to wy zlecacie to zadanie, więc decyzja należy do was. Mnie interesuje termin wyprawy [czy w tej czy następnej turze], a gdybyście zdecydowali się skorzystać z naszych usług to przed wyruszeniem koniecznie musimy dowiedzieć się gdzie znajduje się zaprzyjaźnione z wami plemię oraz sam cel. Tylko w ten sposób będziemy w stanie nakreślić najbezpieczniejszą drogę.
J: Pozostaje jeszcze sprawa zaliczki. Przygotowanie sprzętu, zapasów i ludzi do ekspedycji będzie kosztowne. Zwyczajem w branży jest, że w takich sytuacjach zlecający przekazuje ok 1/3 umówionej kwoty z góry. W tym wypadku byłoby to zatem 4000$. Ciężko mi też wyobrazić sobie panów taszczących ze sobą w dżungli walizki z pieniędzmi. Nasze sumienie i profesjonalizm protestuje także przeciwko choćby nawet ewentualnej możliwości pozostawienia was na terytorium łowców głów. Powtórzę jednak raz jeszcze. To wasze pieniądze i wasza wola ma tu decydujące znaczenie. Jeżeli takie jest wasze życzenie, dostosujemy się.

[Borys]

- W porządku. To uczciwy układ - powiedział profesor, zabierając plik papierów z biurka i szukając w nich czegoś. - Podejrzewam, że to państwu zlecimy tę pracę. Druga firma bardzo wysoko ceni swoje usługi, nieadekwatnie do ich poziomu. Umówmy się więc, że otrzymają państwo w zaliczce 6000$, po powrocie kolejnych 8000 plus premię za uzyskane przez nas wyniki.

[cel znajduje się u podnóży gór na wschodzie mapy, jeszcze na wschód od źródła rzeki. potem Ci mogę na mapie zaznaczyć
ekspedycja wyruszyw następnej turze, powrót oraz wypłata nastąpi w kolejnej]

[Mark Subintabulat]

J: Cała przyjemność po naszej stronie. Jeżeli się państwo na nas zdecydują proszę kierować wiadomości na nasz adres w Vedze, tu proszę jest nasza wizytówka. Życzę miłego dnia.
...
<Po opuszczeniu Research Center>
K: Dziwny gość.
J: U naukowców to dosyć powszechne.
K: Idziemy na jednego?
J: Pytanie.
...
Marines spytali miejscowych o najbliższy bar lub restaurację i podjechali pod przybytek. Zamówili piwo i jakąś przekąskę po czym zagadnęli barmana/kelnerkę o atrakcje turystyczne jakie oferuje Arcadia oraz czym zajmuje się Research Center.

[Borys]

Jedzenie i napitki w Arcadii tanie nie były, ale za to w porównaniu z większością produktów serwowanych w innych miastach kolonii - były wyborne.
- Research Center? To grupa wariatów. Ale genialnych. Ciągle eksperymentuję, ciągle szukają. Pewnie chcecie się nająć do tego ostatniego zadania?
Poza tym marines szybko wskazano parę fajnych miejscówek. Budynek z ruchomymi obrazami, tudzież filmami, jedyny taki w Delphi, poza tym lubiany dom rozpusty, muzeum kolonialne i teatr Clementine.

[Mark Subintabulat]

J: Być może. Mówicie, że nie sposób się z nimi nudzić? - odpowiedział półżartem John
...
F: Mam pewien pomysł. To dobra okazja, żeby zabłysnąć przed zarządem.
J:Hę?
F: Pójdziemy do każdego z tych miejsc rozrywki i porozmawiamy z kierownikami. Powiemy, że jesteśmy w stanie zapewnić im niezłą reklamę radiową w zamian za parę fantów. Niech każdy z nich pozwoli nam zrobić parę fotek wewnątrz i przedstawi krótki opis zachęcający klientów do ich odwiedzenia. oraz przekaże trochę wejściówek. Rozlosujemy następnie ich część wśród naszych słuchaczy a część wydamy jako nagrody w konkursach. Wszystko będzie trwać ze dwa tygodnie, może więcej, a lokale będą mięć darmową reklamę. Myślę, że powinni przystać na coś takiego.
J: Nie zaszkodzi spróbować.

<Próbują - w kinie, w domu rozkoszy, w muzeum i w teatrze - a przy okazji dowiadują się czegoś o poszczególnych lokacjach>

[Borys]

Przedstawiciele muzeum i teatru szybko się zgodzili na te warunki, natomiast w domu rozkoszy i kinie chcą jeszcze przemyśleć propozycję.
A co do domu rozkoszy, to mężczyźni zrobili takie wrażenie na dziewczynach, że te szybko zaoferowały im swoje usługi. Z rabatem. Zwłaszcza John wpadł w oko młodej Lucy. A co gorsza - chyba wpadł jej w oko nie jako klient, a jako wybranek życia.

[Mark Subintabulat]

J: Ech laleczki, chętnie pobawilibyśmy się z wami w tea party, ale szefostwo nam powyrywa nogi z dupy, jak nie wrócimy na czas.
F: Dałd to hui...
J: Co tam szepczesz?
F: Że pora wracać do bazy

<Marines nie zważając na protesty dziewcząt opuszczają czym prędzej Arcadię i wracają do Vegi złożyć raport zarządowi.>